sobota, 16 marca 2013

Rozdział XI + sth special!

Hyuk i Cat nie odzywali się do siebie aż nie wyjechali z miasta. W końcu kierowca musiał się odezwać przecież musi wiedzieć gdzie jedzie, prawda? A wiadomo, że Hyuk i tak jest fatalnym kierowcą. Chociaż mapa by mu się przydała.

- Yyy wiesz może gdzie twoja babcia mieszka? Bo ogólnie, no wiesz.. nie wiem gdzie teraz jechać - przerwał długo panującą ciszę.

- Tak wiem, poczekaj... - Catherine wyciągnęła swój mały notes z adresami, którą przygotowała wcześniej i przewróciła kilka kartek - Mieszka w Goyang.

- Goyang? Na prawdę? Ja tam mieszkałem jak się urodziłem!

- Wow, świat jest mały.

- Rzeczywiście - uśmiechnął się do siebie - Będziemy jechać gdzieś tak około godziny.

- Ooo to mogę się przespać!  Catherine rozłożyła się na fotelu i oparła głowę o okno.

- A sądziłem, że o czymś poga... - chłopak nie mógł dokończyć zdania, gdyż dziewczyna zaczęła chrapać, tak że cała okolica spokojnie mogła ją słyszeć - aaa nie ważne.

~*~

- Zawiodłem się na tobie panno Chan - zaczął Park Shinsung.

- Przepraszam, ale zadzwonił pan tak nagle...

- Kiedy próbuje się do ciebie dodzwonić to oczekuję, że przyjdziesz bez dyskusji.

- Do tego pada..

- To już mnie nie interesuje. Nie chciałbym tego uczynić lecz panno Chan nadużyłaś mojej cierpliwości.

Rozmowa ciągła się na prawdę długo aż niespodziewanie Park Shinsung rzucił papierami London o biurko, wyszedł zdenerwowany z pokoju trzaskając drzwiami przy tym zostawiając London całą roztrzęsioną. Co miała takiego powiedzieć? Jakie słowa nie zostały powiedziane? Co on chciał usłyszeć? Ile miała być jeszcze jego ofiarą?

London usiadła powoli na czarnej skórzanej sofie obok dużej paprotki. Chyba dawno już nie podlewanej. Dziwne.. Park Shinsung wydaje się być zadbaną osobą.
Codziennie inny garnitur, ta jego charakterystyczna teczka z różnymi papierami. Kto wie ile sekretów ukrywa.

London rozglądnęła się dokładnie po pokoju. Wiedziała, że jest to koniec jej kariery. Jej 5 minut poszło się pieprzyć, a ona nic nie mogła na to poradzić. Gdy już do niej dotarło, że w przyszłości jako modelka nie skończy, wybuchnęła gwałtownym płazem. To wszystko co zrobiła. Starała się. Park Shinsung.. to było... po prostu nie fair.

Niespodziewanie jakiś młody mężczyzna niczym huragan wparował do gabinetu. London ścisnęła ręce i desperacko szukała chusteczki. Niestety nie mogła jej znaleźć, a tajemniczy chłopak dopiero teraz ją zauważył.

- Widziałaś może Park.. czy wszystko w porządku? T-ty płaczesz?  Spostrzegawczy jesteś - pomyślała.

- Nie płacze.. - London wstała i szybkim krokiem wyminęła obok siebie chłopaka. Nagłym zdecydowanym ruchem chłopak złapał ją za nadgarstek i przyciągnął ku sobie. Znajdował się od niej zaledwie pare centymetrów. Nie spodziewał się, że dziewczyna jest taka drobna.
Przeczesał jej włosy swoimi palcami i ciepło się odezwał.

- Niee, wcale nie płaczesz! Oczywiście! A więc w takim razie po co szukałaś chusteczki hymm? - zauważył chłopak.

- J-ja.. Park Shin-shinsung.. - mówiła przez łzy nie mając odwagi spojrzeć mu prosto w oczy.

- Dobrze rozumiem. Chodź wychodzimy stąd zanim twój humor się jeszcze pogorszy. Chociaż.. nie wiem, czy jeszcze może być gorzej. - uśmiechnął się i wyprowadził ich z pokoju.

- Rzeczywiście.. tak mi poprawiłeś humor! - zaczęła ironicznie.

- Wiem wiem. Ma sie to!

Obydwoje stwierdzili, że nie będą zostawać w tym miejscu tylko pójdą od razu do głównego wyjścia. Chłopak spytał się czy London woli aby z nią pójść jeśli nie ma nic przeciwko, na co ta się spytała czy jest jakimś pedofilem i oczywiście w końcu na niego popatrzyła, ponieważ bała się o swoje bezpieczeństwo.
Zaniemówiła. Patrzyła się na niego kątem oka aby się upewnić, że to on. Tak na pewno to on! Tylko co on tu robi, London nie przypominała sobie aby pracował w SPAO. Z resztą.. ta cała sytuacja była dziwna... Po co popularna gwiazda koreańskiego popu miała zawiesić oko akurat na małej szarej myszce jaką była szatynka. Chce narobić sobie kłopotów? No bo jak ktoś się dowie to jego wytwórnia przerobi go na marmoladę. Nie wiem co będzie dalej. A jak się okaże, że następnego dnia będą o NAS jako para pisać w gazetach? Co sobie ludzie pomyślą? Jego fani mnie przecież znienawidzą!

Szli w ciszy. Dopiero kiedy znowu zaczęło padać chłopak chwycił dziewczynę za rękę i zmusił ją do biegania. Minęli znak STOP, staruszkę kupującą sałatę przy stoisku z warzywami   W deszczu?, kota chowającego się w najbliższy suchy zakamarek, aż nie trafili pod najbliższy mały daszek jaki znajdował się na ulicy.

Chłopak zdjął bluzę i założył ją delikatnie na ramiona London. Dziewczyna zdziwiona tym gestem uśmiechnęła się delikatnie i odwróciła w stronę deszczu. Patrzyła jak małe kropelki wody padają na cichą uliczkę. Ten moment uznała za wyjątkowy. Nie było widać żadnej żywej duszy, każdy schował się albo do sklepu udając, że coś kupuje, albo po prostu biegł jak najszybciej do domu nie zważając na to jak może się czuć niekomfortowo podczas biegu w deszczu. Chłopak widząc zafascynowaną London tylko się uśmiechnął i oparł o suchą ściankę, która znajdowała się tuż za nimi. Po czym London również poszła w jego ślady. Obydwoje nasłuchiwali się przyjemnej melodii deszczu i stwierdzili, że całkiem nieźle się rozpadało. Wiatr delikatnie kołysał włosy dziewczyny, a po drugiej stronie miasta można było usłyszeć grzmot. Tak głośny, że London wylądowała w ramionach chłopaka. Ciepły uśmiech zagościł na twarzy szatynki.

~*~

Catherine obudziła się przez głośny dźwięk błyskawicy w pobliżu, dosłownie przed samym wjazdem do miasta.

- Słyszałeś to?

- Mówisz o tym piorunie? Nie martw się, nie da się tego nie słyszeć. - zaśmiał się na słowa brunetki.
Catherine tylko zmierzyła go swoim słynnym wzrokiem i wyciągnęła słuchawki z torby.

- Po co Ci to? - spytał

- A jak myślisz? Nie chce godzinami słuchać twojej wkurzającej płyty, która ciągle leci z auta.

- Nie podoba Ci się muzyka Super Junior? - spytał dramatycznie - Łamiesz mi serce!
Muzykę z samochodu zagłuszył śmiech dziewczyny.

- Ale tak serio to nie wiem po co Ci te słuchawki bo zaraz będziemy. - dodał

- Ooo to już? - zapytała

- Yhym

- Jakoś.. szybko. - dziewczyna złapała się za głowę.

- Czy ja wiem.. przespałaś całą podróż. Przy okazji ładnie śpiewasz gdy śpisz. - Eunhyuk uśmiechnął się na samą myśl o tym.

- Na prawdę, aż CAŁĄ podróż?.. Czekaj czekaj.. jak to śpiewam?

- No śpiewasz gdy śpisz... London nigdy tego nie zauważyła?

- No nigdy. - zamyśliła się dziewczyna - Może dlatego, że jak ona śpi to nic dla nie w około nie istnieje i nawet trzęsienie ziemi by ją nie obudziło! - Catherine przypomniała sobie zabawną historię i zaśmiała się pod nosem

- Taaa London jest niemożliwa! - zaczął śmiać się razem z nią.

~*~

- London obudź się, słychać Cię na całe miasto!! - Catherine szturchnęła London w ramię lecz na próżno, dalej spała jak zabita. - Kurde Michelle pomóż mi! - dziewczyna zwróciła się do swojej przyjaciółki, która szykowała różne przekąski na stole.

- Co ja mam mówić, znasz London! Nie obudzi się nawet jak tornado by przeszło. - poruszyła zabawnie brwiami.

- A Ty Katie, błagam ktokolwiek!!

- Ona jest w kuchni z chłopakami. - odparła

- A co z Jessicą? Utknęła w toalecie?

- Nie nie utknęłam, jestem obok kominka, ciołku.

- No sory, ale musze się jakoś pozbyć... - wskazała na London opierającą się o jej ramię - .. tego.

- O sory nie zauważyłam.. hehe, życie. -  Jessica zaczęła się śmiać razem z Michelle, a Catherine udało się delikatnie zrzucić London na materac.

- Co was tak śmieszy? - zauważyła Katie wchodząc do pokoju z pozostałymi ludźmi.

- Lon-london! - powiedziała wciąż śmiejąca się Michelle.

- Sunghyun zrób że coś z nią! - powiedziała bezradna Catherine

Chłopak podszedł do London i okrył ją najbliższym kocem, po czym delikatnie palnął w łeb Catherine.

- A to za co? - spytała zdezorientowana dziewczyna

- Za to, że próbujesz obudzić London, a za co? - chłopak wystawił jej język.

- To chyba dobrze, bo zaraz zacznie się film - powiedziała Michelle i zabrała resztę chrupków na stół obok dużego telewizora.

- Taa, potem w połowie filmu będzie się wszystkiego dopytywać, bo nie oglądała od początku! - dodała Katie

- Jak się obudzi - poprawiła ją Jessica.

- Oj dajcie spokój! Na pewno nie jest tak źle! Ja spróbuje - powiedział Sungjae i zbliżył się do ucha dziewczyny. - Londoooon! - odezwał się delikatnie, na co reszta już powoli zaczęła sie śmiać - Pobudka!!.

I nic. Cisza. Zero. Null. Lecz chłopak tak łatwo się nie poddawał i aby udowodnić, że umie uczynić z niemożliwego na możliwe wydarł się jej prosto do ucha:

- LOOOOOOOOOOOOOOOOOONDOOOOOOOOOOOON!!!!!!!!!!! PALI SIE!!!!!!!!!!!!!!!

Dziewczyna podniosła delikatnie głowę i zmierzyła chłopaka zaspanym wzrokiem - Nie drzyj się tak i daj mi spokój. - i ponownie wróciła do krainy snów.

Biedny Sungjae wyprostował się i spojrzał martwym wzrokiem na ścianę, a reszta zaczęła się śmiać.

- Taa, rzeczywiście, potrafisz na prawdę wszystko!! - ze śmiechu wyrwała się Catherine. Michelle zwijała się na podłodze z Jessicą, natomiast Junhyung z Katie opierali się o siebie aby przypadkiem nie upaść, a Sunghyun próbował się uspokoić.

- Dobra oglądajmy już ten film. - powiedział zrezygnowany. - Ale ja nie opowiadam jej potem całego filmu!

- Dobra damy Ci spokój, chodźcie tutaj zagramy - Jessica wstała z podłogi i skierowała się na miękki dywan obok kominka i sofy, w celu zagrania już u nich rutynową grę : kamień papier czy nożyczki. Zasady takie jak zwykle: kto przegra opowiada London cały film.

Po trzech rundach dziewczyny mogły odetchnąć i ostatni pojedynek należał do Sunghyuna i Junhyunga.

- HAHA! Wygrałem! Junhyung znowu opowiadasz! - rozradowany chłopak wstał i zaczął tańczyć taniec szczęścia z pozostałymi ludźmi.

- A idź sie pieprzyć! Dajcie mi jeszcze stoper, zobaczymy do ilu godzin London dociągnie ze spaniem! - odezwał się Junhyung

- To masz mój telefon - odparła Michelle i rzuciła go w jego stronę tuż nad głową London. Dziewczyna poruszyła się delikatnie na sofie. Michelle z Junhyungiem otworzyli szeroko oczy, bojąc się że London się obudziła.

- Masz szczęście - powiedział po chwili chłopak widząc, że dziewczynie najwidoczniej było niewygodnie dlatego się poruszyła.

- Wiem - Michelle cicho odparła, a w tle zaczął głośno zaczynać się film. Dziewczyna rzuciła się po pilot aby go ściszyć, a reszta jak w transie oglądała tą całą sytuację.

- Dobra jesteśmy chyba zmuszeni oglądać na podłodze. - odparł Sungjae

- Dobrze że chociaż na dywanie - dodała Katie

- Jak to możliwe, że taka drobna dziewczyna jak London zajęła całą kanapę! - Jessica nie mogła w to uwierzyć, reszta tylko pokiwała powoli głowami i rozsiedli się bezradni na dywanie przed telewizorem, obserwując czasem z tyłu London.

~*~
Gdzie wy teraz mieszkacie?

- Trochę się o nią martwię.. ta cała sprawa ze SPAO nie wygląda najlepiej i nie daje mi spokoju. - zaczęła ponownie brunetka. - Kto normalny robi coś takiego drugiemu człowiekowi?

- Pamiętaj, że to normalne u nas. Korea Południowa jakoś to wszystko akceptuje. Tak czasem już jest. Dla nas to nic nowego - stwierdził   I nie próbujesz nic z tym zrobić?  - Ale rozumiem Cię, też zaczynam się o nią martwić. Jest inna od wszystkich. Tak jakby drobniejsza.. słabsza. Park Shinsung pewnie chce aby była silniejsza dlatego ją tak męczy. Życie tutaj nie jest łatwe.

- No tak przecież nie jestem z Korei i nic o niej nie wiem, prawda? - powiedziała sarkastycznie.

- Tylko spokojnie! Ja tego nie powiedziałem. Pamiętaj, że ja prowadze i nie chcesz mnie widzieć całego roztrzęsionego. - ostrzegł ją - Z resztą nie dziw mi się. Masz rysy japonki i europejki. Nie tylko ja to zauważyłem. Wierz mi. Dziewczyna spojrzała na niego morderczym spojrzeniem i po chwili stwierdziła, że chłopak ma rację.

- Przepraszam jeśli Cię...

- Patrz! Jesteśmy na miejscu! Poznaję to okolicę! - Catherine krzyknęła cała podekscytowana.

- Masz mnie ostrzegać, jeśli wydajesz jakieś krzyki podobne do Jessici, okej?

- Jessici? Tej z SNSD? Poznałam ją haha!

- ....  Tak to ona, jak krzyczy to cała okolica ją słyszy. Taki.. krzyk podobny do delfina i od razu mi się przypomina Thunder z MBLAQ.

- Ejjj ale Ci się fajnie zrymowałoJak krzyczy to cała okolica ją słyszy! Hahaha - zauważyła i zaczęła się niepohamowanie śmiać.

- A mówią, że to ja jestem dziwny...


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


a oto krzyk jakim posługuje się Jessica xD

http://www.youtube.com/watch?v=bsZNonrjLiI


no także mam pewien bonus dla pewnej osoby, ponieważ jutro jest szczególny dzień! Niech nie ma mi tego za złe ale po prostu nie wiem czy akurat jutro będę na komputerze,a więc bez szczegółów !!!








17 marca 1998!!


Dziś są Twoje urodziny, życzę Ci wesołej miny.
Zajefajny miej samochód i rosnący stale dochód.
Lasek pięknych, piwa w dzbanku
i bezdenne konto w banku.
I Hyukiego na pożegnanie aby Ci w głowie przestawił banie x]


http://img.interia.pl/kartki/nimg/ka10055.jpg

Nie wiem czy to do końca się jakoś rymuje ale mam nadzieję że jakoś może poetycko to wyszło xDDD


Strzeliłabym Ci tort ale chyba ktoś mnie wyprzedził


kurde, hymm to może prezent? Nie? Też nie? Ok.


każdy mnie wyprzedza, no ale cóż poradze :]


DOBRA ZROZUMIAŁAM!


No ludzie bez przesady, Teuk Ty też? Super, po prostu zarąbiście…


No i masz!! ^^ Hehe  WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!

sobota, 2 marca 2013

Rozdział X



*~  London  P.O.V.  ~*

 - Ale przecież jestem na czas! – London odpowiedziała czując, że i tak nic nie wskóra. Równie dobrze mogłaby się nie odzywać.

- Nie za bardzo mnie to obchodzi panno Chan. Z czego wiem to nie jesteś idolem ani kimś ważnym w tej firmie. Tylko pozujesz i nic więcej. – mówił to tak spokojnie i wyraźnie, że jego słowa obijały się o uszy London. -  Więc do pracy możesz przychodzić wcześniej. – Park Shinsung nie był dzisiaj w zbyt dobrym humorze. Myślał, że każde stworzenie na tym świecie uwzięło się na niego. – A teraz proszę opuść moje biuro, nie mam ochoty więcej patrzeć na twoją osobę.

- Tak jest. – To jedyne słowa, które London mogła wykrztusić w tej chwili. Szatynka podeszła do czarnych drzwi i pociągnęła za klamkę.

- Zapamiętaj sobie. – zatrzymał ją głos jej szefa. Stanęła w przejściu drzwi i oczekiwała co jeszcze ma jej do powiedzenia. Sądziła, że zostało wszystko powiedziane i raczej nie mógł bardziej zepsuć jej dnia. 

Skierowała głowę w okno, które znajdowało się zaraz przy biurku. Zobaczyła dwie dziewczynki bawiące się na placu oraz dwie nastolatki siedzące na ławce i pewnie obgadujące chłopaków. London uśmiechnęła się na samą myśl, że kiedyś to były one same. Catherine i London. Brunetka i szatynka o pulchniutkich twarzyczkach. A teraz Catherine pewnie wylegiwała się w salonie wcinając popcorn i oglądając telewizję, co chwila marudząc po nosem że „nie ma nic w tym pudle ciekawego”. A London musiała wysłuchiwać, jak jej kochany szef ją komplementuje. – Jeszcze raz zdarzy się podobna sytuacja, a użyję właściwej metody żeby przywołać Cię do porządku. – To były ostatnie słowa, które słyszała za nim wyszła z zimnego jak lód biura. Z bestą na czele.

Tym razem nie spodziewała się takiego zachowania. Kiedy ją zatrudniał wydawał się miłym człowiekiem. Ale teraz? Teraz teraz miała ochotę zakopać się pod ziemię.

Tuż za rogiem natknęła się na rozradowaną Sunny i Sooyoung. Obydwie zauważyły London i szybkim krokiem zbliżały się do niej. London dałaby wszystko tylko żeby te uśmiechy zniknęły z ich twarzy. Za bardzo była wkurzona i smutna w jednym momencie. Chciała jak najszybciej przejść obok nich niezauważona, ale jednak nie dzisiaj. Szczęście się odwróciło.

- London dlaczego płaczesz? – promyk na twarzy Sunny zniknął momentalnie. Dobrze wiedziała, że szatynka zawsze miała problemy z ich szefem z SPAO. Zawsze wspierała swoją już dobrą przyjaciółkę w pracy. Sooyoung spojrzała na nią i od razu wylądowała w jej ramionach. Te dwie osoby były dla niej niczym anioły przysłane z nieba. Cudowni ludzie.

Widząc z daleka jak Park Shinsung wychodzi ze swojego biura szybko wzięła pod rękę obydwie przyjaciółki i skierowała się z nimi do wyjścia.

- On już taki jest. Nie przejmuj się nim – odezwała się Soo.

- Do was też? – popatrzyła na nie przez łzy.

- Też – potwierdziła Sunny lekko się smucąc.

- O nie! Nikt mi tu nie będzie teraz się mazgał! Już mi się ogarnąć – Soo zaśmiała się wywołując to również uśmiechy na twarzach London i Sunny. – Samy sobie radę.

London zwątpiła w te ostatnie słowa, gdyż znała takich ludzi jakim był dla przykładu ich szef.
Miała takiego samego dziadka. Ludzie nie liczący się z czyimś zdaniem, bez litośni tylko chcący pieniędzy i sławy. Typowe w świecie Korei. Z wyjątkiem, że Park Shinsung był o wiele młodszy z tych wszystkich miliarderów nie miliarderów w Południowej Korei. Dawała mu najwyżej 25 lat. No może 26..
Tak czy inaczej, wiedziała, że na słowach się nie skończy. Chciała mieć pewność, że może się wycofać z SPAO w każdej chwili. Nie wytrzymałaby kolejnej kłótni.

- To co z tą imprezą? – London spytała, ocierając łzy.

- London! – powiedziały jednocześnie.

- No co?


*~  Koniec  P.O.V.  ~*


- Potem Sunny z Soo poszły do siebie, a ja pogadałam jeszcze przez chwilę z chłopakami z SHINee. Rozmawialiśmy o tym jak mamy pozować do następnych zdjęć. Taemin z Key’em stwierdzili, że będą jak oni to nazwali „wariacje”, a Onew z Minho postawili na standard. Jonghyun był neutralny. – London zaśmiała się przypominając sobie wydarzenie co do jednej sekundy. Włącznie kiedy Onew wręcz pożerał ostatnie kawałki kurczaka.

- I Ty mi nic nie mówiłaś? Od kiedy tak jest? – Catherine przejęła się.

- No z SHINee znam się od paru dni. Więc nic takiego ważnego nie wydarzyło się. Z resztą Ty i tak już znasz Taemin’a!

- A my się znamy całe dwa tygodnie! Dzisiaj mija rocznica! – powiedział rozradowany Eunhyuk – A no i co z tą imprezą?

- Od kiedy dwa tygodnie to rocznica? – spytała London. – Impreza gdzieś tak za tydzień..

- Poczekajcie! – przerwała Catherine i co chwilę przerzucała wzrok to na szatynkę to na dziwnego faceta z włosami koloru jej porannego kisiela. – Nie chodziło mi o to, tylko od kiedy się tak na ciebie uwziął ten palant?

- Ten palant… znaczy Park Shinsung uwziął się na nią od paru dni. Jak zaczęła częściej zapoznawać się po kolei z każdą gwiazdą w SPAO – wyjaśnił chłopak

- Jak to tak po prostu? Tylko tyle?! – zdziwiła się Cat.

London kiwnęła głową.

- To jest niesprawiedliwe! – z wściekłości Catherine wstała z sofy. – Ide tam do niego i powiem mu co myśle o tak złym i bezczelnym zachowaniu wobec mojej przyjaciółki. – Catherine skierowała się do drzwi z zamiarem ich otworzenia.

London szybko wstała a za nią Eunhyuk. Chłopak zatrzymał brunetkę zatrzaskując drzwi przed jej nosem.
- Czekaj! I co mu powiesz? Ty nie masz tam nic do gadania. Zapozowałaś do pare zdjęć i na tym twoja historia się tam skończyła. Nawet Cię nie pozna. – powiedział Eunhyuk.

- Nie pozwolę by ktoś źle traktował moją przyjaciółkę. – odepchnęła go od siebie i ponownie otworzyła drzwi.

- Nie rób tego! – krzyknęła London – To moja sprawa i ja sobie z tym poradzę!

- Ale..

- Nie Catherine. Nie chcę żebyś miała kłopoty. – stwierdziła London – Z resztą nie tylko ja tak mam. Wszyscy pracownicy w SPAO mają podobnie.

- Ale..

- Muszę się zbierać. Nie chce dostać kolejnego opieprzu. Miłej podróży! Pozdrów babcię ode mnie i Sunny! – London wyminęła szybko przyjaciół i wyszła z domu pozostawiając za sobą martwą ciszę.

Zawsze mogła na niej polegać i odwrotnie. Coś się zmieniło, że nic nie zauważyła? Dalej były tymi samymi przyjaciółkami co spotkały się pare lat temu? Wszystko był takie samo?

- Sądziłem, że Hyungowi przejdzie – niezręczną ciszę przerwał Eunhyuk.

- Po tym wszystkim nazywasz go Hyungiem? – zwróciła się do niego, na co chłopak przewrócił oczami, wziął walizki dziewczyny i wyszedł cicho coś mamrocząc, że po co jej tak tego dużo.

- Taak najlepiej wszyscy mnie ignorujcie!! Dziękuję bardzo! – powiedziała sama do siebie dziewczyna i opuściła mieszkanie głośno trzaskając drzwiami.


----------------------------------------------------






Troszkę porobiła się dłuuga przerwa i za to przepraszam wszystkich tych którzy czytają moje wypociny, ale po prostu ostatnio miałam dużo na głowie.          Także enjoy new chapter !!




I postaram się jakoś szybciej pisać (osz kurna!) te wszystkie posty ;]   ^^

czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział IX



*~  Kilka dni później  ~*

- HYUK! TELEFON DZWONI!!

- Leeteuk Hyung, bądź trochę ciszej. Nie mogę przejść następnego poziomu przez te twoje wrzaski… EUNYUK TELEFOOOON!!

- Dobra już odbieram! Raany.. Tak słucham?

- Eunhyuk? Yyy, słuchaj już jestem spakowana i czekam na ciebie – odezwał się głos w telefonie.

- Dobra to już jade po ciebie, a co w końcu z London?

- Nie da rady. Ma sesje zdjęciową z f(x) i SHINee.

- Uuu to szkoda…

- Wieem, ale nie będę jej odciągać od pracy.

- No też tak sądze. Ok to już jadę!

- Czekam, pa!

Chłopak spojrzał na telefon to na przyjaciela opartego o kant biurka. – Coo?

- Jesteś żałosny – odparł Donghae

- Niby czemu? – zdziwił się Eunhyuk. Hae westchnął przeciągle podchodząc do drzwi.

- Niby czemu? – Hyuk ponownie zadał pytanie. Donghae popatrzył na przyjaciela.

- Bo gdyby Ci na niej zależało…

- Nie zaczynaj znowu. – Eunhyuk miał dosyć pytań związanych z jego życiem prywatnym. Miał dość, że ktoś ciągle pyta się o Catherine. Miał tego po dziurki w nosie. Czy on już nie ma własnego życia? Czy każdy zawsze musi się pytać o nią? Skoro woli innego, to czemu ciągle zadręczają jego takimi pytaniami? Z resztą, ona chyba leci na wszystkich facetów. Bo jeszcze nie dawno całowała się z jego najlepszymi przyjaciółmi. Po tym jak czuła się dziwnie i opowiedziała mu to, po prostu nie mógł uwierzyć. Owszem każdy był pjany, ale nie na tyle by potem lizać się z trzema na raz! Co by dopiero było gdyby ktoś się o tym dowiedział. Menager by ich zamordował! A do tego Heechul i Catherine zostali najlepszymi przyjaciółmi, nie to że Eunhyuk jest zazdrosny czy coś, ale to do niego najbardziej ciągła. I jak gdyby nigdy nic gadają sobie, spacerują, wychodzą gdzieś. Nawet ostatnio widziano ich z Hongkim. Nikt się nie powinien dziwić. To jego najlepszy przyjaciel. – Nie będę się jej narzucać…

- Jak tam chcesz.. wracaj szybko stary – Donghae poklepał przyjaciela po plecach i wyszedł z pokoju.
Chłopak jeszcze przez chwilę zamyślił się w miejscu, wziął swoją torbę i wyszedł z pomieszczenia przewracając oczami.

- Tylko mi tam żadnego dzieciaka nie tworzyć! Menager się wścieknie – zaśmiał się Siwon z Shindongiem.

- Spokojnie, nie macie się czego martwić – zapewnił ich chłopak

- Mam nadzieję. – zmierzył go podejrzliwie Heechul podchadząc do Kibuma – ledwo stojącego na nogach. Jak z resztą połowa z nich wszystkich. Ostatnio bardzo ciężko pracowali. Musieli odpracować sobie wolne dni, SM nie dało im chwili wytchnienia. Dopiero od dzisiaj można powiedzieć, że są „dni” wolne od prób i występów. Na razie. Super Junior pożegnali się w wesołej atmosferze i życzyli mu bezpiecznej drogi. No i żadnego dzieciaka! Z zanzaczeniem na żadnego przez Mr. Heechula. Nie może przecież doprowadzić aby Bony była w ciąży. Dziwnie by to wyglądało! Ale to tylko Heechul – czyli nic dziwnego.
Wychodząc Eunhyuk spotkał ostatnie spojrzenie Donghae przypominające mu o dzisiejszej sytuacji. Westchnął przeciągle.

*~ Wersja Catherine ~*

„ Kurwa kurwa kurwa!!!!!! Czemu jestem taką idiotką?! Nawet nie ma mojego ulubionego soku! Do jasnej cholery! Czemu to jest takie trudne? Nie dość, że nie mogę pozbyć się tych obrzydzających myśli, przepraszałam Hyuka sto razy to i tak dalej czuję się winna. Ale ze mnie zjeb..” - z myśli Catherine wyrwała ją przyjaciółka z  nie najlepszą wiadomością.

- Żartujesz sobie? – zapytała zszokowana brunetka, zbierając szkło z podłogi

- Nie. Przecież Ci mówiłam Cat! – London zaczęła pomagać przyjaciółce – Uważaj bo się skaleczysz…

- Nie zmieniaj tematu. Miałaś pojechać ze mną i Hyukiem! Teraz jestem na niego skazana – powiedziała bezradnie

- I co w tym złego? Wcześniej nie przeszkadzało Ci jego towarzystwo..

- Dopóki nie stał się taki… inny. Dziwnie się ostatnio zachowuje. Jakby nie był sobą – Catherine zamyśliła się. Popatrzyła na swoje palce, które lekko krwawiły i które już London zaczęła opatrywać bandażem ze spojrzeniem „A nie mówiłam?”.

- Dzwoniłaś już do niego? – spytała po chwili

- Tak, zaraz będzie – odparła

- Nie martw się – klepnęła ją w ramię.

- Nie martwię się tylko jestem zła – nadymała lekko policzki

- Nie rób tak! – zaśmiała się London – Rozwalasz system!

- Hehe no i dobrze – Cat uśmiechnęła się do siebie i nagle zwróciła wzrok na białą zwykłą ścianę. Patrzyła się na nią jakby była czymś niezwykłym. Zwykła biała ściana. Na której znajduje się jeden pamiętliwy obraz. Jeden obraz, a tyle wspomnień.

~ * ~

- Proszę pani gdzie to postawić? – wysoki umięśniony mężczyzna zapytał młodą dziewczynę

- Ymmm obok tej białej sofy!

- Już się robi.

- Catherine chodź zobacz!!!!

Wysoka brunetka zwróciła się do przyjaciółki z wyrazem na twarzy „Lepszej pory nie znalazłaś?” i ruszyła w jej kierunku.

- Pomagałam temu panu, co chcesz?

- Ojj już tak się nie wkurzaj tylko popatrz!

Catherine rozglądnęła się wokół siebie nie wiedząc  w którą stronę się zwrócić. Zdezorientowana popatrzyła w górę, a dokładnie w ogromny blok gdzie miały zamieszkać. Mok-dong Hyperion Tower A. Najwyższy z całych tych Mokdongonów czy jak to mówił tata London „ ten-Mokdong-no-no-ten-najwyższy-po-środku!”

- Tu niedługo zacznie się nasza wspólna przyszłość! – powiedziała London trzymając Avalon na rękach. Catherine uściskała przyjaciółkę i oparła się o jej ramię.

- London?

- Hym?

- Cieszę się, że Cię poznałam

Catherine uśmiechnęła się do London, ucałowała Avalon i zwróciła się do panów wnoszących już rzeczy do ich nowego domu. Obraz obok którego przechodzili, przewrócił się.

- Ejj tylko ostrożnie! – Catherine podbiegła do jednego z panów zabrała duży obraz aby położyć jego części na sofie i upewniła się, że nic mu się nie stało.
 London widząc całą sytuację uśmiechnęła się do siebie.

- Ja też się cieszę, że Cię poznałam Catherine. – zwróciła swój wzrok ku niebu i dodała – Obiecuję, że będę się nią opiekować. Poradzimy sobie. – Avalon zaczęła cicho szczekać, London pogłaskała ją. – Poradzi sobie.. na pewno.

~ * ~

Jeden obraz, a tyle wspomnień.

London usiadła naprzeciwko niej i spojrzała na nią zdziwionym wzrokiem.

- Wszystko w porządku? – London zaczęła się śmiać z zawieszonej miny przyjaciółki.

- No pewnie, tylko się zamyśliłam – odparła  Miłe zamyślenie

- Aha to dobrze, sądziłam, że znowu coś z tobą jest nie halo - London wstała i pomogła Cat pociągnąć walizki w stronę drzwi. – A tak w ogóle wiesz gdzie to jest? I czy twoja babcia wie, że do niej jedziesz? A po za tym.. na ile tam jedziesz?

- Po pierwsze wiem gdzie to jest, po drugie to jest niespodzianka, a po trzecie, jeden, góra dwa dni, a co?

- To po co Ci tyle tego? – wskazała ręką na sporą stertę bagaży przy drzwiach.

- Oj już tak się nie czepiaj! Ty i tak wzięłabyś więcej – prychnęła dziewczyna.

Po chwili zastanowienia London tylko przyznała jej rację i poszła do kuchni napić się soku. W tym momencie zadzwonił dzwonek u drzwi. Catherine westchnęła przeciągle i je otworzyła. W nich stał cały przemoczony Eunhyuk z…. zafarbowanymi włosami?

- Czemu akurat niebieskie? – stwierdziła dziewczyna

- Tak jakoś – lekko się uśmiechnął - Lepiej weź ze sobą parasolkę, trochę się rozpadało.

- Zdążyłam zauważyć – Catherine wybuchnęła niepohamowanym śmiechem, a do salonu zajrzała London. Podeszła do nich powoli ze zdziwioną miną.

- Coś się stało? – zapytała. Eunhyuk i Catherine spojrzeli to na siebie to na szatynkę.

- Nie, a co miałoby się stać? – odpowiedzieli jednocześnie

- Gadacie ze sobą normalnie, ot co.

- A jak mamy niby do siebie się odzywać? – powiedziała speszona Cat – Masz jakiś sposób Eunhyuk, albo coś? – spojrzała na niego

- Nie, nie szczególnie – zaśmiał się widząc jak Catherine czuje się niezręcznie.

Nagle rozmowę przerwał im telefon London. Wyjęła go z kieszeni i popatrzyła na wyświetlacz. Zdziwiła się osoby. Która próbowała dodzwonić się do niej, nie jeden raz.

- Park Shinsung-shi! Coś się stało? – London popatrzyła na przyjaciółkę i poszła do swojego pokoju. Po chwilowej ciszy w salonie Hyuk zapytał Catherine, kto to jest.

- Jesteś w SPAO i tego nie wiesz? Ty sobie jaja robisz? – dziewczyna zmierzyła go wzrokiem. Eunhyuk popatrzył pusto przed siebie, a po chwili…

- Aaaa!!! No tak! Hyung! Główny z najgłówniejszych Hyungów w SPAO!

- Czyli? – ciągnęła dalej

- No ten.. ten.. no.. no wiesz o co mi chodzi! – powiedział bezradnie

- Wiem, wiem.. czekaj. Sama nie wiem kim on tak naprawdę jest. Wiem, że jest w SPAO i w ogóle, ale.. kim on tak naprawdę jest? – spojrzała na niego

- Menagerem tego całego zasranego SPAO. Dyrektorem jak i producentem. – powiedziała London zbliżając się do nich. Wyraźnie wkurzona.

Catherine bała pytać się przyjaciółki czy wszystko w porządku po prostu czekała na kolejny tok wydarzeń. Zdenerwowana London to nic dobrego . Nie często można było zobaczyć ją w takim stanie.
Szatynka zaczęła się ubierać do wyjścia. Widząc jak London ignoruje ich spojrzenia, Eunhyuk postanowił się odezwać, prawdopodobnie domyślił się o co może chodzić. Jeśli chodziło o te problemy zawsze mogła na nim polegać.

- Znowu?

- Tak znowu! Eunhyuk ja już po prostu nie wytrzymuje! – I w ten piękny magiczny sposób London wylądowała w ramionach chłopaka. Przytuliła go nie zwracając na to, że chłopak był jeszcze cały mokry od deszczu. Catherine mocno zszokowana próbowała się dowiedzieć, o co mogło chodzić. Ostatnio dziewczyna widziała w takim stanie swoją przyjaciółkę wtedy gdy zgubiła swojego ulubionego misia. A 
 rozpaczała okropnie.

- O co poszło? – spytała niepewnie. London ocknęła się i odsunęła od chłopaka, dziękując za pomoc.

- Muszę szybko iść do studia – to pilne. Z resztą  nie będę was zatrzymywać.. no jedźcie już dam sobie radę - otarła ostatnie łzy z policzka.

- Ty chyba na głowę upadłaś! Zostajesz… my zostajemy i … przynajmniej mi.. wszystko wyjaśnisz! – Catherine skierowała się na sofę pociągając za sobą London i Hyuka. Wszyscy troje usiedli na sofie, a London zaczęła opowiadać niedawno przeżytą historię.



------------------------------------------------------------------- 


Piosenki przy pisaniu : U-KISS - Time to go

JaeJoong - Mine
Junsu -TARANTALLEGRA