*~ London P.O.V.
~*
-
Ale przecież jestem na czas! – London odpowiedziała czując, że i tak nic nie wskóra.
Równie dobrze mogłaby się nie odzywać.
- Nie za bardzo mnie to obchodzi panno Chan.
Z czego wiem to nie jesteś idolem ani kimś ważnym w tej firmie. Tylko pozujesz
i nic więcej. – mówił to tak spokojnie i wyraźnie, że jego słowa obijały się o
uszy London. - Więc do pracy możesz
przychodzić wcześniej. – Park Shinsung nie był dzisiaj w zbyt dobrym humorze.
Myślał, że każde stworzenie na tym świecie uwzięło się na niego. – A teraz
proszę opuść moje biuro, nie mam ochoty więcej patrzeć na twoją osobę.
- Tak jest. – To jedyne słowa, które
London mogła wykrztusić w tej chwili. Szatynka podeszła do czarnych drzwi i
pociągnęła za klamkę.
- Zapamiętaj sobie. – zatrzymał ją głos
jej szefa. Stanęła w przejściu drzwi i oczekiwała co jeszcze ma jej do
powiedzenia. Sądziła, że zostało wszystko powiedziane i raczej nie mógł
bardziej zepsuć jej dnia.
Skierowała głowę w okno, które znajdowało się zaraz
przy biurku. Zobaczyła dwie dziewczynki bawiące się na placu oraz dwie
nastolatki siedzące na ławce i pewnie obgadujące chłopaków. London uśmiechnęła
się na samą myśl, że kiedyś to były one same. Catherine i London. Brunetka i szatynka
o pulchniutkich twarzyczkach. A teraz Catherine pewnie wylegiwała się w salonie
wcinając popcorn i oglądając telewizję, co chwila marudząc po nosem że „nie ma
nic w tym pudle ciekawego”. A London musiała wysłuchiwać, jak jej kochany szef
ją komplementuje. – Jeszcze raz zdarzy się podobna sytuacja, a użyję właściwej
metody żeby przywołać Cię do porządku. – To były ostatnie słowa, które słyszała
za nim wyszła z zimnego jak lód biura. Z bestą
na czele.
Tym razem nie spodziewała się takiego
zachowania. Kiedy ją zatrudniał wydawał się miłym człowiekiem. Ale teraz? Teraz
teraz miała ochotę zakopać się pod
ziemię.
Tuż za rogiem natknęła się na
rozradowaną Sunny i Sooyoung. Obydwie zauważyły London i szybkim krokiem
zbliżały się do niej. London dałaby wszystko tylko żeby te uśmiechy zniknęły z
ich twarzy. Za bardzo była wkurzona i smutna w jednym momencie. Chciała jak
najszybciej przejść obok nich niezauważona, ale jednak nie dzisiaj. Szczęście
się odwróciło.
- London dlaczego płaczesz? – promyk na
twarzy Sunny zniknął momentalnie. Dobrze wiedziała, że szatynka zawsze miała
problemy z ich szefem z SPAO. Zawsze wspierała swoją już dobrą przyjaciółkę w
pracy. Sooyoung spojrzała na nią i od razu wylądowała w jej ramionach. Te dwie
osoby były dla niej niczym anioły przysłane z nieba. Cudowni ludzie.
Widząc z daleka jak Park Shinsung
wychodzi ze swojego biura szybko wzięła pod rękę obydwie przyjaciółki i
skierowała się z nimi do wyjścia.
- On już taki jest. Nie przejmuj się nim
– odezwała się Soo.
- Do was też? – popatrzyła na nie przez
łzy.
- Też – potwierdziła Sunny lekko się
smucąc.
- O nie! Nikt mi tu nie będzie teraz się
mazgał! Już mi się ogarnąć – Soo zaśmiała się wywołując to również uśmiechy na
twarzach London i Sunny. – Samy sobie radę.
London zwątpiła w te ostatnie słowa,
gdyż znała takich ludzi jakim był dla przykładu ich szef.
Miała takiego samego dziadka. Ludzie nie
liczący się z czyimś zdaniem, bez litośni tylko chcący pieniędzy i sławy.
Typowe w świecie Korei. Z wyjątkiem, że Park Shinsung był o wiele młodszy z
tych wszystkich miliarderów nie miliarderów w Południowej Korei. Dawała mu
najwyżej 25 lat. No może 26..
Tak czy inaczej, wiedziała, że na
słowach się nie skończy. Chciała mieć pewność, że może się wycofać z SPAO w każdej
chwili. Nie wytrzymałaby kolejnej kłótni.
- To co z tą imprezą? – London spytała,
ocierając łzy.
- London! – powiedziały jednocześnie.
- No co?
*~ Koniec P.O.V.
~*
- Potem Sunny z Soo poszły do siebie, a
ja pogadałam jeszcze przez chwilę z chłopakami z SHINee. Rozmawialiśmy o tym
jak mamy pozować do następnych zdjęć. Taemin z Key’em stwierdzili, że będą jak
oni to nazwali „wariacje”, a Onew z Minho postawili na standard. Jonghyun był neutralny.
– London zaśmiała się przypominając sobie wydarzenie co do jednej sekundy.
Włącznie kiedy Onew wręcz pożerał ostatnie kawałki kurczaka.
- I Ty mi nic nie mówiłaś? Od kiedy tak
jest? – Catherine przejęła się.
- No z SHINee znam się od paru dni. Więc
nic takiego ważnego nie wydarzyło się. Z resztą Ty i tak już znasz Taemin’a!
- A my się znamy całe dwa tygodnie!
Dzisiaj mija rocznica! – powiedział rozradowany Eunhyuk – A no i co z tą
imprezą?
- Od kiedy dwa tygodnie to rocznica? –
spytała London. – Impreza gdzieś tak za tydzień..
- Poczekajcie! – przerwała Catherine i
co chwilę przerzucała wzrok to na szatynkę to na dziwnego faceta z włosami
koloru jej porannego kisiela. – Nie chodziło mi o to, tylko od kiedy się tak na
ciebie uwziął ten palant?
- Ten palant… znaczy Park Shinsung
uwziął się na nią od paru dni. Jak zaczęła częściej zapoznawać się po kolei z
każdą gwiazdą w SPAO – wyjaśnił chłopak
- Jak to tak po prostu? Tylko tyle?! –
zdziwiła się Cat.
London kiwnęła głową.
- To jest niesprawiedliwe! – z wściekłości
Catherine wstała z sofy. – Ide tam do niego i powiem mu co myśle o tak złym i
bezczelnym zachowaniu wobec mojej przyjaciółki. – Catherine skierowała się do
drzwi z zamiarem ich otworzenia.
London szybko wstała a za nią Eunhyuk.
Chłopak zatrzymał brunetkę zatrzaskując drzwi przed jej nosem.
- Czekaj! I co mu powiesz? Ty nie masz
tam nic do gadania. Zapozowałaś do pare zdjęć i na tym twoja historia się tam
skończyła. Nawet Cię nie pozna. – powiedział Eunhyuk.
- Nie pozwolę by ktoś źle traktował moją
przyjaciółkę. – odepchnęła go od siebie i ponownie otworzyła drzwi.
- Nie rób tego! – krzyknęła London – To moja
sprawa i ja sobie z tym poradzę!
- Ale..
- Nie Catherine. Nie chcę żebyś miała
kłopoty. – stwierdziła London – Z resztą nie tylko ja tak mam. Wszyscy
pracownicy w SPAO mają podobnie.
- Ale..
- Muszę się zbierać. Nie chce dostać
kolejnego opieprzu. Miłej podróży! Pozdrów babcię ode mnie i Sunny! – London wyminęła
szybko przyjaciół i wyszła z domu pozostawiając za sobą martwą ciszę.
Zawsze mogła na niej polegać i
odwrotnie. Coś się zmieniło, że nic nie zauważyła? Dalej były tymi samymi
przyjaciółkami co spotkały się pare lat temu? Wszystko był takie samo?
- Sądziłem, że Hyungowi przejdzie –
niezręczną ciszę przerwał Eunhyuk.
- Po tym wszystkim nazywasz go Hyungiem?
– zwróciła się do niego, na co chłopak przewrócił oczami, wziął walizki
dziewczyny i wyszedł cicho coś mamrocząc, że po co jej tak tego dużo.
- Taak najlepiej wszyscy mnie
ignorujcie!! Dziękuję bardzo! – powiedziała sama do siebie dziewczyna i
opuściła mieszkanie głośno trzaskając drzwiami.
----------------------------------------------------
Troszkę porobiła się dłuuga przerwa i za to przepraszam wszystkich tych którzy czytają moje wypociny, ale po prostu ostatnio miałam dużo na głowie. Także enjoy new chapter !!
I postaram się jakoś szybciej pisać (osz kurna!) te wszystkie posty ;] ^^
Doczekałam się trolololo xD Warto było cię poganiać, to co teraz mam marudzić o więcej ;D
OdpowiedzUsuńJak zawsze więc pisz już kolejne bo ja czekam
Hyomi >^,^<